Dawno nie pisałem. Dziś będzie krótko, bo jakoś nie mam weny. Tylko tak nam się jakoś ze znajomymi pomyślało. Miało być tak pięknie, wywiady, autografy.. No a tak serio.. wszyscy mówili, że Erasmus, to rok wakacji, że będziemy robić projekty na zaliczenia, nie będzie trzeba chodzić na wykłady, wszyscy wykładowcy będą dla nas mili, i wszystko zaliczymy bez problemu...
Ja chyba pojechałem na jakiegoś innego Erasmusa:P Egzaminy - są, projekty - też, wykłady - obowiązkowe, wykładowcy - mili tylko niektórzy, praca - jest, czas wolny - brak...
A gdzie te podróże, gdzie czas dla siebie, gdzie czas, żeby spokojnie usiąść z książką w bibliotece czy iść na plażę? Chyba wyjechały na wakacje.. bo w Aveiro ich nie ma;)
Na szczęście wieczorami (czasem) jest czas, żeby wyjść gdzieś. Dziś znów gra Tuna w Casa de Estudante. W weekend jadę do Lizbony, ale przez to nie zrobimy projektu na Systemy Operacyjne. A dziś dostaliśmy tematy projketu na Visual Computing. 3-4.11 jadę do Vigo na mecze baseballa, ale przez to nie zrobię prawdopodobnie jakiegoś innego projektu... Nie wiem czy w ogóle zaliczę ten semestr jak tak dalej pójdzie:P No ale... Co zrobić.. jakoś pójdzie:)
Kończę i idę na pierogi, które kiedyś zrobiliśmy i leżały w zamrażalce.
Pozdrowionka!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Mateuniu, dasz radę. Przytulaski!!
Baw się! Uczyć sie będziesz w kraju:))
Prześlij komentarz