czwartek, 11 października 2007

Płatki, Płytki i Sister-magister

Dawno nie pisałem więc postanowiłem teraz usiąść przed pierwszym obiadem pożegnalnym Ricarda i coś tu stworzyć. Jak już napisałem w pierwszym zdaniu dziś odbywa się pierwszy z wielu obiadów pożegnalnych Ricarda. O Ricardzie już czytaliście, więc nie będę dużo pisał. Wyjeżdża w każdym razie w przyszłym tygodniu i nie wiemy kto teraz będzie nam gotował. Zostaje jeszcze odziedziczony przeze mnie grill, którego będziemy musieli wkrótce użyć;)
Nic nie pisałem przez długi czas, bo na prawdę nic się nie dzieje. Mam zajęcia, więc czas płynie dwa razy szybciej. W weekend odbyła się jedynie impreza urodzinowa dla Pedra, nie mam jeszcze z Niej zdjęć, bo nie miałem tam aparatu. Było... ciekawie;) Tort czekoladowy, ciasto zrobione przez Agnieszkę, Fasolka po Bretońsku zrobiona przez nas Polaków i pasta z tuńczyka i majonezu zrobiona przez Marinę.
Istnieje tu taki dziwny zwyczaj, że jak ktoś ma urodziny, to musi ubrudzić sobie twarz ciastem (tortem) . Na szczęście były dwa ciasta i Pedro mógł włożyć twarz w to posypane cukrem a nie to czekoladowe;) Nie wyglądał aż tak źle przez to;P Potem był szampan, którego zamiast pić wylali po całym mieszkaniu. Wraz z Manuelem znaleźliśmy schronienie w suszarni, żeby nas ten szampan nie dotknął. Po szampanie było jeszcze zabawniej niż przed, bo wszyscy się ślizgali i przewracali jak próbowali zrobić gwałtowny ruch. Odbyły się też zawody Curlingu na posadzce (zamiast kamienia użyliśmy garnka) wygrała drużyna Ricardo, Pedro i ktoś jeszcze (jako jedyna drużyna biorąca udział w zawodach).
A skąd tytuł postu?
Urodził się w poniedziałek, gdy szedłem do sklepu... po płytki i płatki. Mianowicie zorientowałem się jak mało tutaj robię. Po pierwszych zajęciach poszedłem do sklepu po tytułowe płytki i płatki (konkretnie po paczkę dvd i płatki do mleka). Płytek nie było, więc kupiłem tylko płatki. Wróciłem na obiad i następne zajęcia. Po drugich zajęciach postanowiłem iść do drugiego sklepu po płytki. Kupiłem płytki (i pisaki do nich) i wróciłem na trzecie zajęcia, które trwały do 20. Prosto po zajęciach udałem się do Kantyny zjeść sałatkę i była już 9-ta. Następnie odbyła się walka (przegrana) z moim komputerem i musiałem iść spać. Tak więc jak widać nic nie robię... kupienie płatków i płytek zajęło mi około 2 godzin, a reszta to zajęcia i jedzenie.

Co do Sister-magister, to wiele osób już wie, kto nie wie to się pochwalę. Moja siostra Katarzyna obroniła się w tę środę i niniejszym można odzywać się do Niej per pani magister;) Po Portugalsku powiem: Parabens! co oznacza "congratulation" i nie potrafię tego przetłumaczyć na Polski.

Jeszcze wracając do moich zajęć, to tutaj odbywają się na prawdę dziwnie... Ostatnio z dwugodzinnego wykładu ostało się pół godziny po spóźnieniu prowadzącego, walczeniu z rzutnikie i wyrzuceniu nas z sami przed czasem:P Ćwiczenia z tym samym prowadzącym wyglądają co najmniej dziwnie. Najpierw dostajemy jeden przykład na tablicy, mamy go przepisać i sprawdzić czy działa, a potem bawić się nim. Na prawdę inaczej... to jest Sztuczna Inteligencja
Są jeszcze Systemy Operacyjne, gdzie prowadzący mówi o i-nodach, sektorach, ogląda sobie na monitorze pojedyncze sektory i mówi w którym bicie co jest zapisane a najśmieszniejsze jest to, że myśli, że my za tym wszystkim nadążamy. Szczęście w nieszczęściu - mówi po angielsku.

Był plan jechania do Lizbony w ten weekend, ale zrezygnowałem z planu, bo ilość pracy jaka mnie czeka w weekend mnie przeraża. Poza tym obawiam się, że nie ma już dla mnie miejsc w samochodzie.

To by było tyle na dziś.
Ciaooooo!

2 komentarze:

mamuśka pisze...

Teraz czekamy na twoje urodziny i zdjęcie z tortem na twarzy:))

michal pisze...

Fajnie niektóre zdjęcia Ci wychodzą. Świadomie lub nie ale zgodnie z zasadmi kompozycji. ;) Nie wiam czy ciężkie masz tam przedmioty, ale my mamy w tym semestrze dość ciężko. Najgorsze są laborki z MN, koleś wyrzucił na wejściówce całą jedną grupę, z naszej "drugiej połówki" zostały podobno tylko 4 osoby. Z Podstaw Elektroniki też jest nie zaciekawie, dzisiaj nie wiedzieliśmy nawet co robić. Już chyba wolałem metke z her Gozdurem. Najśmieszniejsze jest to, że na laborki np. z PE mogą maksymlanie przyjąć mniej osób niż jest w grupie dziekańskiej. Więc tak czy siak część osób musi chodzić w inne dni. Kompletny bezsens z tym planem. Aaa i w poniedziałki mamy 6 godzin okienka. ;P